środa, 2 października 2013

Prolog: To co już nie wróci...



Kobieta patrzyła z lekkim uśmiechem na trzech ludzi bawiących się w wodzie. Mimo, że w morzu było pełno osób, ona widziała tylko ich. Jej męża oraz dwie małe wyglądające identycznie dziewczynki. Dziewczynki próbowały wdrapać się na ramiona mężczyzny, aby uniknąć zimnych, wysokich fali, a mężczyzna udawał, że nie może ich udźwignąć i raz  po raz lądowały w wodzie. Kobiecie nie spodobała się ta zabawa i już miała zamiar zawołać by przestali, bo może się to źle skończyć, ale słysząc śmiechy ukochanych osób odpuściła sobie. Zrobiła im parę pamiątkowych zdjęć, a po chwili zawołała, że mają już wracać, by żadne z nich się nie przeziębiło. Dziewczynki posusznie wyszły z wody i z radosnymi uśmiechami wskoczyły w ramiona matki, przekrzykując jedna drugą:

-A mamusiu, a wies, ze tatuś nas tak wysoko-jednak dziewczynce nie dane było dokończyć, ponieważ druga już zaczęła mówić:
-Ale mamusiu, ale tata tak fajnie, tak wysoko podzucał!
-Mamusiu, ona mi pselwała! Właśnie miałam to powiedzieć!
-Wcale, ze nie, bo ja pielwsa powiedziałam!  Plawda ze tak? Plawda? Mamusiu?-obie dziewczynki spojrzały wyczekująco na matkę, jednak ta im nie odpowiedziała. Co więcej, nawet nie usłyszała, co maluchy mówiły, ponieważ z niepokojem patrzyła na morze. W końcu nawet nie zdając sobie sprawy z faktu, że siostry w tym samym momencie zażarcie się kłuciły, zapytała:
-Gdzie jest tatuś słoneczka?
Dziewczynki popatrzyły po sobie i zgodnie powiedziały:
-Nie ma
-Jak to nie ma?
-No nolmalnie. Powiedział, ze mamy wlacać, a on sobie jesce popływa.
Matka zaczęła w myślach liczyć do dziesięciu, jednak to spowodowało, że jej niepokój jeszcze wzrósł. Razem z dziećmi najpierw zadzwoniła na telefon męża, jednak od razu włączyła się poczta głosowa, więc poszła do budki ratowników i spróbowała po angielsku wytłumaczyć im o co chodzi, ale oni znali tylko niemiecki. Na szczęście jeden z ratowników okazał się być polakiem, więc szybko wyjaśniła mu, o co chodzi. Już po chwili w wodzie nie było nikogo poza ratownikami. Wrócili dopiero po trzech godzinach. Sami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz